wtorek, 21 czerwca 2011

Na melancholię clafoutis z nektarynkami

Dopadła mnie melancholia. 
Melancholia (gr. μελαγχολια) to w języku potocznym zasmucenie związane ze wspomnieniami, stan lekkiego przygnębienia.W dawnym języku medycznym stosowano ten termin na określenie schorzenia psychicznego, które obecnie znane jest jako depresja.
W literaturze pięknej występuje również pojęcie melancholijny oznaczające stan permanentnego smutku, nostalgii (np. postać Hamleta).
Taką definicję podaje wikipedia.
U mnie wygląda to mniej więcej tak: patrzę głównie przez szybę, a nigdy w lustro. Słucham tylko smutnych piosenek. Im smutniejsze, tym lepiej. Albo opery, a najchętniej w wykonaniu Marii Callas:

Poza tym nic nie chcę mi się robić i zwykle też nic nie robię (oprócz słuchania smutnych piosenek, opery i patrzenia przez szybę), ale zmuszam się, żeby upiec jakieś ciasto. Takie, które wyjść musi, bo jakby nie wyszło...
Zrobiłam więc clafoutis, tym razem na słodko, czyli bardziej tak, jak Clafoutis jeść się powinno. Tradycyjnie z czereśniami, ale ja miałam nektarynki i jest z nektarynkami. Pyszne. 

Clafoutis z nektarynkami:
4-5 nektarynek
200 ml mleka
3 jajka
opakowanie cukru waniliowego
120 g mąki
100 g cukru
30g roztopionego masła

Piekarnik nagrzałam do 200 stopni C. Jajka wymieszałam z cukrem i cukrem waniliowym. Nastepnie po trochu dodałam mąkę, cały czas mieszając. Dodałam roztopione masło, a na końcu mleko. Nektarynki obrałam i pokroiłam na małe kawałeczki. Wyłożyłam nimi silikonową formę jak na tartę (o średnicy 28 cm). Na górę wylałam masę. Piekłam 30 minut. Najlepiej smakuje jeszcze ciepłe. 

niedziela, 19 czerwca 2011

Clafoutis aux Courgettes & Fromage de Chèvre czyli Zapiekanka z Cukinią i Kozim Serem

Prawdziwy hit! Coś pysznego, nic dodać nic ująć. Przepis na lekki czerwcowy obiad po francusku.
Myślę sobie, że teraz, kiedy cukinię można kupić za przysłowiowe grosze, pojawi się na naszym stole nie jeden raz. Właściwie to już nie mogę się doczekać na powtórkę:) Polecam nie tylko roślinożercom. Delicja!



Clafoutis aux Courgettes & Fromage de Chèvre
przepis znalazłam na wspaniałym francuskim blogu kulinarnym http://mathildeencuisine.over-blog.com/.

Składniki na 4 porcje jako przystawka lub 2-3 porcje jako danie główne:

2 nieduże cukinie
ok. 150g sera koziego
40 g mąki
2 duże jajka
150ml mleka
świeże zioła (opcjonalnie, ja dodałam pietruszkę)
łyżka oliwy
sól, pieprz

Piekarnik nagrzałam do 200 stopni C. W międzyczasie pokroiłam cukinię na cienkie plasterki i podsmażyłam kilka minut na oliwie z oliwek. W misce roztrzepałam jajka, następnie dodałam po trochu mąkę, pokrojony na małe kawałki ser, a na końcu mleko i posiekane zioła. Doprawiłam solą i pieprzem. Następnie do gotowej masy dodałam podsmażoną cukinię. Wylałam to wszystko do szklanej formy żaroodpornej o średnicy ok 20cm (autorka przepisu użyła silikonowej tortownicy), piekłam ok. 35-40 min. Podałam gorące z sałatą.
Smacznego!

czwartek, 16 czerwca 2011

Flan pâtissier czyli tarta z budyniem

Flan pâtissier to bardzo popularne we Francji ciastko, które znajdziemy w każdej boulangerie, a te najsmaczniejsze podobno w Paryżu. Flan w postaci, w której go zrobiłam, t.zn. na cieście kruchym pâte brisée zwany jest też "flan parisien" i jest jedną ze specjalności stolicy Francji. Jeśli go jeszcze nie jedliście, jest to taka tarta z budyniem, do tego bardzo prosta do zrobienia w domu. Można znaleźć na nie milion różnych przepisów, z nieskończonymi wariacjami proporcji mleka, jajek i mąki. Moja wersja flan to wersja "light". Użyłam mleka półtłustego, choć w wielu przepisach zaleca się mleko tłuste zmieszane ze śmietaną. W moim flan są tylko dwa jajka, choć znalazłam przepis, w którym jest ich...8. Nie zaszalałam też z cukrem, bo nie przepadam za przesłodzonymi deserami. Spróbujcie!

Flan pâtissier

  • 250 g ciasta kruchego
  • 2 jajka, roztrzepane
  • 100 g mączki kukurydzianej
  • 150 g cukru
  • 1 litr mleka
  • 2 łyżeczki ekstraktu z wanilii (opcjonalnie)
Ciasto kruche rozwałkować i wyłożyć nim formę na tartę (u mnie o średnicy 28cm). Zrobić widelcem dziurki w cieście. Piekarnik nagrzać do 180 stopni C. Ja użyłam gotowego ciasta, które można kupić w każdym francuskim sklepie i sprawdzonej marki jest naprawdę smaczne. Uwaga: pâte brisée nie jest słodkie, to ciasto kruche z mąki, masła, wody i żółtka. 
Mączkę rozpuścić w małej ilości mleka, dodać do reszty mleka w garnku. Następnie dodać cukier, roztrzepane jajka i ekstrakt. Podgrzać na średnim ogniu, cały czas mieszając, uważając, aby się nie zagotowało i nie przypaliło. Gotować i mieszać przez kilka minut, aż mieszanka stanie się gęsta. Powinna wyglądać jak budyń. Wylać masę na spód tarty. Piec ok 45 minut. Podawać na zimno, np. z ulubionymi owocami jagodowymi. 

poniedziałek, 13 czerwca 2011

Ciasto migdałowe z brzoskwiniami

Dwa razy w miesiącu, w niedzielne przedpołudnie na starym mieście w Nancy odbywa się targ staroci. Ja chodzę tam z postanowieniem, żeby tylko popatrzeć, inaczej mogłabym poświęcić nasz tygodniowy (albo i miesięczny) budżet  i kupić sobie starą mapę Wogezów albo 50 letnią filiżankę. Ale ja lubię tak tylko sobie popatrzeć, nie tylko na przedmioty, ale przede wszystkim na ludzi, na targujące się starsze panie, znających się na wszystkim nobliwych panów, popijających belgijskie piwo wesołych sprzedawców, studentów, którzy przeglądają godzinami stare numery Asteriksa, polujące na okazje młode pary. Za dwa tygodnie znowu pójdę.

Dzisiaj przepis na ciasto, które jest sezonowe, lekkie, można by nawet powiedzieć, że dietetyczne (bo bez masła!), proste, a przede wszystkim pyszne. Ciasto bez wad, no może za wyjątkiem tego, że za szybko znika. Szczerze Wam polecam ten przepis, ciasto jest wilgotne i aromatyczne. Smak migdałów wspaniale komponuje się z brzoskwiniami.


































Ciasto brzoskwiniowo-migdałowe 

Składniki:
3 lub 4 brzoskwinie
3 jajka
150 g mąki
120 g mielonych migdałów
100 g cukru
30 ml płynnej śmietanki (u mnie 15%)
2 łyżeczki proszku do pieczenia
łyżeczka ekstraktu z wanilii

Małą tortownicę (o średnicy 23cm) wyłożyłam papierem do pieczenia. Piekarnik nagrzałam do 180 stopni C.
Jajka dokładnie wymieszałam ze śmietaną, dodałam resztę składników (oprócz owoców). Porządnie wszystko wymieszałam, tak aby powstała jednolita masa. Brzoskwinie obrałam, wyciągnęłam z nich pestki, pokroiłam na mniejsze kawałeczki. Ciasto wylałam na tortownicę, na górę wyłożyłam pokrojone owoce. Piekłam około 45 min. Ciasto musi dokładnie ostygnąć zanim wyjmiemy je z formy i pokroimy. Można je posypać cukrem pudrem. 
Smacznego!



niedziela, 12 czerwca 2011

O Liverdun, królu Stanisławie i magdalenkach

Zanim przeprowadziliśmy się do Lotaryngii, tkwiłam w mylnym przekonaniu, że to jeden z najmniej ciekawych turystycznie regionów Francji. Ale tak to już jest, że większości obcokrajowców wydaje się, że Francja to tylko Paryż i Lazurowe Wybrzeże. Jeżeli zaś chodzi o samą Lotaryngię, to w ogólnych przewodnikach znajdziemy niewiele informacji na jej temat, kilka zdań o Nancy, być może jeszcze Metz czy art nouveau... Nawet Francuzom Lorraine kojarzy się głównie z przemysłem i kopalniami. Z tym większą przyjemnością odkrywam tu nowe, zaskakujące, niezwykłe i piękne miejsca.
Takim miejscem jest z pewnością Liverdun, w języku Gallów "twierdza na wzgórzu", średniowieczne miasteczko położone zaledwie 15 km od Nancy. Mam ogromną słabość do wszystkiego co średniowieczne, więc wizyta w miejscu, gdzie na każdym kroku widać jego ślady sprawiła mi niesamowitą przyjemność.  To jedno z takich miejsc, gdzie czujesz jakby czas płynął inaczej, gdzie zapominasz o otaczającym miesteczko świecie, tak jakby był bardzo daleko...Z resztą zobaczcie sami!






































Kulinarną specjalnością Liverdun są magdalenki czyli madeleines. Te małe, proste ciasteczka w kształcie muszelek stały się sławne na całym świecie dzięki Marcelowi Proustowi i jego szczególnym odczuciom, kiedy smakował je zamoczone w herbacie. Madeleines to prawdziwy ambasador Lotaryngii w świecie słodyczy. Legenda głosi, że swoją popularność zawdzięczają naszemu Stanisławowi Leszczyńskiemu, który po utracie tronu i wygnaniu z Polski, w ramach odszkodowania otrzymał księstwo Lotaryngii. Podobno podczas przygotowań do uroczystej kolacji saucier i patisier wdali się w spór, który zakończył się opuszczeniem kuchni przez tego drugiego. Król Stanisław wpadł w rozpacz, no bo jakże mógł przyjąć gości bez deseru! Wybawiła go pokojówka, która zaproponowała, że upiecze ciasteczka według przepisu swojej babki. Oczywiście, wszystkim bardzo smakowały, dziewczyna nie potrafiła jednak podać ich nazwy. Król zapytał ją zatem skąd pochodzi i jak ma na imię. Odpowiedziała, że nazywa się Magdalena, a urodziła się w Commercy. I od tamtej chwili ciasteczka nazywano magdalenkami i do dziś (obok tych z Liverdun) najsławniejsze są Madeleines de Commercy. Są oczywiście jeszcze inne wersje historii powstania magdalenek, ale ta podoba mi zdecydowanie najbardziej:)




środa, 8 czerwca 2011

O lecie, które przyszło za wcześnie i tartaletkach z malinami.

Wczoraj wieczorem, nareszcie, spadł w Nancy deszcz! Tegoroczna wiosna we Francji jest najbardziej suchą od półwiecza, a temperatury są najwyższe od 1900 roku! Wspaniale wygrzewać się na słońcu, rozpalać grille i zajadać lody w parku, ale skutki suszy są naprawdę dramatyczne, m.in. hodowcom brak jest pasz dla zwierząt i nie mogą ich wyżywić, niektórzy zaczęli nawet prowadzić je na ubój. Ze smutkiem spoglądam na wysuszoną trawę na poboczach, smutno mi też, kiedy słucham ludzi wychwalających pogodę i planujących przedwczesne wakacje nad morzem. Zastanawiam się, dlaczego jesteśmy czasem tak nieświadomi otaczającego nas świata,  zapominamy, że jesteśmy nierozłączną częścią przyrody.
Kończąc ten ponury temat, przejdźmy do spraw przyjemniejszych. Dziś przepis banalnie prosty, pomysł na szybki deser z owocami. Kruche tartaletki z mascarpone i malinami. Równie dobrze sprawdzą się w nich jagody czy truskawki. Przyznaję, że byłam na tyle leniwa, że użyłam gotowego spodu z kruchego ciasta.


Tartaletki z mascarpone i malinami
ok. 6 porcji

ok 250g kruchego ciasta
250g mascarpone
2 łyżki cukru pudru
łyżeczka ekstraktu z wanilii
250g malin

Foremki na tartaletki wylożyłam ciastem, zrobiłam na nim dziurki widelcem i piekłam ok 15 minut w temperaturze 180 C. Po wystudzeniu wyjełam z foremek. Mascarpone zmiksowałam z cukrem pudrem i ekstraktem z wanilii. Wyłożyłam krem równomernie na ostudzone spody. Na górę położyłam po kilka malin. Ozdobiłam przed podaniem listkami mięty i posypałam cukrem pudrem. I gotowe!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...