niedziela, 27 lutego 2011

Czas przeszły dokonany i zupa marchewkowo-soczewicowa.

Wczoraj wieczorem popijając herbatę i oglądając totalne głupoty w telewizji uświadomiłam sobie, że zaczynam się dobrze czuć w naszym nowym mieszkaniu. Ma niezliczoną ilość wad, podłoga jest tak nierówna, ze za każdym razem jak wychodzę z kuchni czuję się jakbym schodziła z górki, jeden pokój to ciągle magazyn z nierozpakowanymi pudłami i panuje tu nieustannie większy lub mniejszy bałagan. Nie zważając na to powiesiłam kilka obrazków, zapaliłam świeczki i...poczułam się jak w domu. Chyba nareszcie zamknęłam za sobą pewien etap w życiu i chociaż to co przede mną jest nadal jedną wielką niewiadomą, wiem, że jestem tu nie bez powodu.
A dziś ochoczo zabrałam się za ćwiczenie gramatyki języka francuskiego, zaczynając od czasu przeszłego. Jak tylko opanuje go do perfekcji, reszta będzie już znacznie prostsza;)

Postanowiłam też zrobić zupę wzmacniającą marchewkowo-soczewicową. Inspiracją dla niej był ten przepis. Troszkę go jednak zmodyfikowałam.
Zupa wyszła pyszna, ale szczerze mówiąc wolałabym, żeby była z czerwoną soczewicą (której nie mogłam tu znaleźć i zastąpiłam zieloną).

Skladniki:
4 średnie marchewki pokrojone w plasterki
1 cebula posiekana
1 ząbek czosnku posiekany
1,2 litra wywaru warzywnego
4 łyżki puree z pomidorów
200 g soczewicy zielonej
1/2 szklanki mleka
4 łyżki oliwy
1 łyżka masła
sól, pieprz

W garnku na rozgrzanej oliwie z masłem podsmażyłam cebulę z czosnkiem. Dodałam marchewkę i podsmażyłam kolejne kilka minut, od czasu do czasu mieszając. Dodałam soczewicę i podsmażyłam jakieś 3 minuty. Zalałam bulionem, dodałam passatę pomidorową, sól i pieprz. Gotowałam pod przykryciem jakieś 35-40 minut, aż soczewica i marchewka stały się miękkie. Zmiksowałam. Dodałam mleka dla uzyskania lepszej konsystencji. Doprawiłam solą i pieprzem. Zupa wyszła gęsta, jeśli wolicie, żeby była rzadsza, dodajcie więcej bulionu.

8 komentarzy:

  1. Oj, ja wiem jak to jest z francuskim!
    Uczyłam się ze trzy lata, znaam nawet tryby łączące i takie tam. Niestesty rok nie ćwiczyłam i trzeba będzie wszytko zaczynać od nowa:(

    Zyczę wytrwałośći. Będzie dobrze!

    ps. jak chcesz mogę Ci polecić jakieś książki do gramatyki dobre:)

    OdpowiedzUsuń
  2. I ja ucze się francuskiego! Powolutku i czasami to jest tak zagmatwane, że potrzebuję duuuzo czasu, żeby załapać. Ale do przodu, byle do przodu :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pomidory + czosnek + marchewka. Trochę po meksykańsku. Ostro. Lubię tak.

    Francais? Je l'adore!

    OdpowiedzUsuń
  4. Znowu tu o piosence. Dziękuję za słowa- skopiowałam sobie. Wiem, że Ci się wcinam z tekstami odbiegającymi od tematu "gotowanie", ale potraktuj to jako przerywnik? Inne osoby piszą takie wspaniałe komentarze na temat dań, że ja tylko mogę się do ich zdania milcząco przyłączyć.
    Czy Twój sernikożerca przeobraził się w pomidorożercę?

    OdpowiedzUsuń
  5. Nierówności podłogi wyrównuje kieliszek dobrego wina :))))

    OdpowiedzUsuń
  6. hehehe, Sernikożerca w związku z chwilowym brakiem piekarnika jest na wymuszonym odwyku:)

    OdpowiedzUsuń
  7. eeeeeeeee tam, daj mu homogenizowany z cynamonem i będzie Cię kochał do końca świata :)))

    OdpowiedzUsuń
  8. ile wychodzi porcji z tego przepisu? ;)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...