Strasznie ostatnio mam dużo spraw na głowie, nie mam czasu właściwie na NIC. Od tygodnia NIC nie ugotowałam, naprawdę nie miałam kiedy i gdzie...W lodówce NIC tylko echo, nawet mleka zabrakło, generalnie kulinarna depresja. Ale dziś, pomimo tego że po wizycie u dentysty mam pół twarzy zdrętwiałe postanowiłam coś jednak ugotować, no tak... półgębkiem;). Znalazłam tylko kilka marchewek i ziemniaków...Obudziłam jednak w sobie drzemiącego McGywera i tak oto powstała zupa-krem marchewkowo-ziemniaczana z orientalną nutą, voila!
Składniki:
800 ml wywaru z warzyw (użyłam ekologicznej kostki rosołowej)
3 marchewki pokrojone w plasterki
3 małe ziemniaki pokrojone w dużą kostkę
1 cebula drobno posiekana
2 łyżeczki garam masali
1 łyżeczka kuminu
1/2 łyżeczki imbiru w proszku
2 łyżki oliwy z oliwek
sól, pieprz do smaku
Na rozgrzanej oliwie poddusiłam cebulę ok 4-5 min. Dodałam przyprawy (kumin, garam masalę, imbir), zamieszałam, pozostawiając na ogniu pół minuty. Dodałam marchewkę, ziemniaki i wywar. Gotowałam ok 30 min aż warzywa zmiękły i zmiksowałam zupę na krem blenderem.
Niby nic ale w sumie całkiem niezłe:) Przynajmniej tak uważa lewa część mojej jamy ustnej:)
takie zupy to ja lubię :)
OdpowiedzUsuńpyszna zupka, na jesienne dni super:)
OdpowiedzUsuńJak to jest zupa nic, to nawet się nie przyznam co ja rozumiem pod tym pojęciem...
OdpowiedzUsuńMożesz ją nazwać co najmniej Mercedesem wśród zup nic :P
lubię warzywne kremowe zupy. bardzo.
OdpowiedzUsuńI takie właśnie zupy są najlepsze :-) Pycha!
OdpowiedzUsuń