Dziś 14 lipca czyli francuskie święto narodowe. W praktyce oznacza to, że jest dzień wolny od pracy, w telewizji emitują na żywo kilkugodzinną defiladę w Paryżu i świętym obowiązkiem każdego Francuza jest ją obejrzeć, a wieczorem wszyscy pójdziemy obejrzeć fajerwerki.
Myślę sobie, że to może nie jest najlepszy dzień na publikowanie przepisu tradycyjnie włoskiego...ale co tam! W tajemnicy powiem Wam, że ciągle uznaję wyższość Włochów nad Francuzami w sferze kulinarnej.
I nadal wolę zjeść prostą pastę niż danie "haute cuisine" przygotowane ze starannością inżyniera NASA.
Tak więc dzisiaj, 14 lipca, przepis na Panna Cottę, klasyczną waniliową, którą zawsze robię z przepisu Asi z "Kwestii Smaku" z dodatkiem galaretki owocowej, którą zrobiłam po raz pierwszy w życiu samodzielnie i nadziwić się nie mogę jakie to proste!
Panna Cotta z galaretką brzoskwiniową
4 porcje
Panna Cotta:
250 ml płynnej śmietanki 30%
250 ml mleka
2 łyżeczki ekstraktu waniliowego (lub jedna laska wanilii)
2 łyżeczki żelatyny w proszku
80 g cukru
1 łyżka rumu lub białego wina (opcjonalnie)
Galaretka brzoskwiniowa:
110 g cukru
300 ml wody
3 brzoskwinie, nieobrane, przekrojone na pół, z wyjetą pestką
1 łyżka żelatyny w proszku
Najpierw przygotowałam panna cottę. Żelatynę zalałam 2 łyżkami zimnej wody i odstawiłam na 5 minut. Do garnka wlałam mleko, śmietankę, cukier i wanilię. Podgrzałam na średnim ogniu, aż cukier całkowicie się rozpuścił. Doprowadziłam do zagotowania i natychmiast zdjęłam z ognia. Dodałam namoczoną żelatynę i energicznie mieszałam około minutę, aż się rozpuściła. Odczekałam, aż mieszanka nieco ostygnie i przelałam ją do szklanek. Po jej całkowitym ostygnięciu włożyłam szklanki do lodówki na kika godzin (najlepiej zostawić je na całą noc).
Aby zrobić galaretkę, w garnku zagotowałam 300 ml wody z cukrem, dodałam przekrojone brzoskwinie i gotowałam na małym ogniu ok 6-8 minut. Brzoskwinie wyjęłam, lekko ostudziałam, obrałam ze skórki i pokroiłam na mniejsze kawałki. Łyżkę żelatyny zalałam dwoma łyżkami zimnej wody, odstawiłam na 5 minut. Syrop ponownie postawiłam na ogniu, dodałam namoczoną żelatynę i mieszałam enrgicznie minutę do jej całkowitego rozpuszczenia.
Na gotową panna cottę wyłożyłam równomiernie owoce, zalałam je galaretką (po jej całkowitym ostygnięciu), wstawiłam do lodówki na 2 godziny. I deser gotowy! Smacznego!
Wygląda bajecznie!
OdpowiedzUsuńieknie wyglada!!!!!!!i mysle,ze Francuzi nie pogardziliby dzis takim deserkiem :)
OdpowiedzUsuńMilego swietowania :)
Pozdrawiam :)
wspaniała :) też kiedyś robiłam panna cottę w wersji z brzoskwiniami i bardzo mi smakowała :) nie wątpię, że Twój deser jest pyszny!
OdpowiedzUsuńwspaniale wygląda!
OdpowiedzUsuńslicznie wyglada:)
OdpowiedzUsuńNigdy nie jadłam, a wygląda doskonale :D
OdpowiedzUsuńRewelacyjna :)
OdpowiedzUsuńjak z drogiej restauracji.
OdpowiedzUsuńcudowny deser. taki letni, wakacyjny ;)
wygląda obłędnie!
OdpowiedzUsuńPozdrowienia dla Was :))) Muszę to cudo spróbować, bo o pieczeniu na razie mowy nie ma .
OdpowiedzUsuń