Uwielbiam drożdżowe wypieki, ale tak jakoś się składa, że rzadko je robię (no, chyba, że wliczymy w to pizzę...).
Jeżeli już się zbiorę w sobie i wybiorę do sklepu po drożdże, decyduję sie na zrobienie prostego ciasta z kruszonką, wizja klejenia i nadziewania drożdżówek lekko mnie niepokoi. Ostatnio, zgodnie z noworocznym postanowieniem zwiększenia wiary w swoje umiejętności, nieco chętniej rzucam się w nieznane kulinarne tereny.
I tak powstały te oto bułeczki nadziewane moimi domowej roboty powidłami. Ha! One nie tylko powstały, ale i się udały!
Na pewno to także zasługa dobrego przepisu, który polecam!
Bułeczki drożdżowe z dżemem
Przepis oryginalnie pochodzi z bloga Fior di zucca
Składniki na 16-18 bułeczek
- 500gr mąki pszennej
- 200ml mleka
- 100gr cukru
- 50gr masła
- 1 jajko
- 1 szczypta soli
- 1 opakowanie drożdży suszonych instant (lub 20 gr świeżych)
- dżem do nadziewania, musi być gęsty, ja użyłam domowych powideł śliwkowych
- cukier puder do posypania bułeczek
Mąkę przesiać do miski, dodać drożdże, sól i dokładnie wymieszać. Następnie dodać jajko z cukrem, wszystko wymieszać.
Wlewać powoli mleko z masłem i mieszać do czasu, aż wszystko się połączy. Przełożyć na kuchenny blat i zagnieść ciasto.
Zagniecione ciasto przełożyć do miski, przykryć wilgotną ściereczką i odstawić w ciepłe miejsce do wyrastania na 2 godziny. Wyrośnięte ciasto podzielić na 18 równych części. Każdy spłaszczyć w dłoniach, włożyć na środek dżem, zlepić brzegi, nadając kształ bułeczki.
Bułeczki ułożyć na blasze wyłożonej papierem do pieczenia, pamiętając o odstępach między bułkami, sporo urosną. Odstawić do wyrastania na 30 minut.
Bułeczki posmarować mlekiem, wstawić do piekarnika nagrzanego do 190 stopni C i piec 20 minut.
Po upieczeniu ostudzić i posypać cukrem pudrem.
Jak to zwykle bywa w przypadku drożdżówek, im świeższe tym lepiej smakują. Ale drugiego dnia po upieczeniu też są smaczne :)
Pięknie Ci się udały! :) Na pewno są rewelacyjnie smaczne!
OdpowiedzUsuńdziękuję bardzo :D pozdrawiam ciepło!
UsuńWyszły i to bez dwóch zdań! Wszystkie takie równiutkie ;) Masz bardzo ładny talerzyk! ;)
OdpowiedzUsuńdziękuję :) talerzyk to nowy zakup, mnie też uwiódł:)
UsuńTak jest! Trzeba w siebie wierzyć! I ternować, trenować :) Przyznam,że to trenowanie najwięcej przyjemnosci mi sprawia :) I potem widać efekty...widoczne na Twoich apetycznych zdjęciach :)
OdpowiedzUsuńno tak...i nie wolno się zniechęcać! dzięki i pozdrowienia z Nancy! :)
UsuńO, mam taki sam koszyczek. :)
OdpowiedzUsuńI straszną, straszną ochotę na drożdżówkę. ;)
:) Wpadaj, zostały jeszcze dwie!
UsuńWyglądają cudownie! Szczególnie w przekroju - tyle pysznego nadzienia! :D
OdpowiedzUsuńPrzeslicznie wygladaja! Ja zdecydowanie za rzadko robie drozdzowe, wciaz brakuje mi czasu na czekanie, az wyrosnie. Dlatego chetnie skubnelabym jedna taka slodka buleczke od ciebie :)
OdpowiedzUsuńsliczne sa:) pojadlabym sobie takie pysznosci:)
OdpowiedzUsuńJa mam nawet specjalna miskę do ciasta drożdżowego. Eh... nigdy jej nie użyłam, takiego mam pietra, ze ciasto nie wyjdzie :(
OdpowiedzUsuńNaprawdę? Jest taka miska specjalna? A czym się charakteryzuje?
UsuńP.S. Czasem nie wychodzi, ale wtedy trzeba zwalić winę na drożdże i tyle ;)
Rozrabiasz wszystko- ciasto wkładasz do miski i przykrywasz przykrywką. Kiedy przykrywka odskoczy- ciasto wyrosło. Nic specjalnego w misce nie ma. Biała z niebieską plastikową przykrywką na zacisk dookoła brzegu. Nie mam pojęcia na czym to polega, ale koleżanki, które też ją mają twierdzą, że ciasto wyrasta i nie robi się zakalec.Może top kwestia plastiku? Nie wiem.
Usuńhmmmmm...przyznam, ze mnie to jakos nie do konca przekonuje, chyba jednak pozostane przy tradycyjnych metodach;) Usciski.
Usuń