Nareszcie coś z dyni! Na różnych blogach widziałam już tyle wspaniałych sezonowych przepisów z tego warzywa, że trudno było się zdecydować; placki, pierogi czy curry czy (oczywiście!) zupa.
Wybrałam przepis z książki "Zdrowa Kuchnia" Gordona Ramsaya. Zupa jest aromatyczna i lekko pikantna dzięki dodanym przyprawom, a także sycąca dzięki dodatkowi w postaci białej fasoli.
Polecam ten bardzo jesienny, rozgrzewający przepis. Do tego zupę bardzo szybko i łatwo się robi z użyciem dostępnych powszechnie w Polsce składników, co nie zawsze jest zasadą w przepisach szefa Ramsaya.
Marokańska zupa z dyni z białą fasolą i przyprawami
(źródło: "Zdrowa Kuchnia" Gordon Ramsay)
porcja dla 4 osób:
1 kg dyni (ok 750 g po obraniu)
4 łyżki oliwy z oliwek
1 szalotka obrana i posiekana (dałam pół zwykłej cebuli)
2 ząbki czosnku obrane i drobno posiekane
sól i pieprz
po 1 łyżeczce: kurkumy, kminu, imbiru, mielonej papryki
ok, 0,5 litra bulionu (u mnie z ekologicznej warzywnej kostki rosołowej)
2 puszki białej fasoli, opłukanej i odsączonej (dałam jedną i moim zdaniem wystarczy)
natka kolendry
jogurt lub śmietana do podania
Dynię obrałam, usunęłam ze środka miąższ oraz pestki. Pokroiłam ją na duże kotki o ok. 5 cm boku. W dużym garnku rozgrzałam oliwę, wrzuciłam do niego dynię, cebulę, czosnek oraz przyprawiłam solą i pieprzem. Gotowałam na dużym ogniu jakieś 10 minut cały czas mieszając. Kostki dyni mają zmięknąć i lekko się rozpaść. Po tym czasie wsypałam przyprawy, zamieszałam i gotowałam jeszcze kilka minut.
Następnie zalałam dynię bulionem, doprowadziłam do wrzenia i gotowałam na małym ogniu kolejne 10 minut.
Zdjęłam z ognia i zmiksowałam zupę na gładki krem blenderem. Ponownie zagotowałam, dodałam fasolę i posiekaną kolendrę. Gotowałam jakieś 2-3 minuty. W tym momencie można zupę spróbować i ewentualnie doprawić solą i pieprzem. Podawałam w miseczce z łyżką kwaśnej śmietany (dbający o linię oraz sam Gordon dodadzą jogurt naturalny). Można wcinać z kromką świeżego żytniego chleba albo pitą. Smacznego!
Musi być smaczna z tym dodatkiem fasolki!
OdpowiedzUsuńWszystko fajnie, tylko skąd dynię wytrzasnąć?:(Kiedyś popularna w wiejskich ogródkach, dzisiaj nawet w marketach nie widziałam. Szkoda :(
OdpowiedzUsuńhmmm...ciekawe, bo u nas dyni wszędzie pełno! nie tylko na wszelkiego rodzaju bazarkach czy w supermarketach, ale np. wyjeżdżając z Warszawy widzieliśmy mnóstwo przydrożnych sprzedawców zaopatrzonych w te pomarańczowe cuda. I to naprawdę za grosze. Może Mąż Jaskółki zapyta na targu?:) Polecam taką zupkę na ostro i słodkie placki dyniowe na deser!
OdpowiedzUsuńsmakowicie sie zapowiada:)
OdpowiedzUsuńostatnio właśnie ciągnie mnie do fasolki. chyba coś trzeba z tym zrobić :)
OdpowiedzUsuńcóż za aromatyczna zupa.
OdpowiedzUsuńmarokańskie dania obfitują w cudowne przyprawy...
Hmmmmm może Mąż zapyta :))))
OdpowiedzUsuńugotowałam, spróbowałam, cudo:-)
OdpowiedzUsuńpozdrowienia z krakowa;-)